Najnowsze wpisy, strona 2


maj 22 2004 Inny swiat
Komentarze: 14

Mam w ch** nauki ale nie moge jakos. To cos moze sklece zeby miec dla siebie usprawiedliwienie, ze nie marnuje czasu.

Wrocilem w piatek rano od Madzi. Jakims pociagiem przyjazni z kibicami Pogoni i Legii. Wszystkie dworce obstawione policja. Po przedzialach nam swiecili latarkami. Dotad nie wiem czy oni jechali na mecz Legii czy jak. Mniejsza o wiekszosc.

Zwiedzilem kawalek Pomorza. Bylo fajnie. Znam juz chyba cala Jej rodzinke. Som tyz bardzo fajni procz jednego osobnika. Nie powiem jakiego, bo Magda mnie zabije. Tu sie wlasnie konczy prywatnosc mojego blogusia.. jej zreszta tez.

Chyba dostalem choroby morskiej plynac cztery razy promem z Wolina na Uznam i spowrotem. :D Albo to efekt grypy jelitowej zlapanej od pewnego mlodego czlowieka.

Wiem jedno, zle mi teraz w tej warszawce. :/ Nie ma to jak na prowincji (czyt. w reszcie Polski). Ludzie jacys bardziej otwarci i agresor im sie zadko wlacza. Po nocach laza i nikt nikogo nie bije, mozna sie czuc bezpiecznie na ulicy. Jakos swojsko tam jest.. dla mnie to jakis inny swiat. Sielski, anielski. Szkoda ze sprowadzam Madzie do swojego miast podazyc do Jej ale tak musi byc. Moze za pare lat przeprowadzimy sie do niej. A moze i nie.

Jeszcze tylko pare tygodni..

Ide sie kurde uczyc.

Pozdrawiam wszystkich, a siebie w szczegolnosci. Bo mi sie nalezy.


PeeS: Szczecinianie nie dajcie dupy i idzta na to referendum bo jak bedzie za mala frekwencja to sami sobie bedziecie winni !

 

 

winieta_drogowa : :
maj 12 2004 Jakikolwiek tytul wydaje mi sie nieadekwatny...
Komentarze: 23

Mam tyle do napisania, ze az mi nie chce sie pisac.

Kolega zdetoksowany, a nawet ubezpieczony. Trzy dni lazilem z nim do PUP-u(y?) zeby go ubezpieczyc. Trafialismy ciagle na stara, gruba i  upierdliwa urzedniczke. W koncu nie wyrobilem, opieprzylem ja ze nie zna podstaw prawnych swojej pracy i poszlismy pieterko wyzej do jej przelozonej. Podzialalo.. i moglem sie rozkoszowac jej sfrustrowana czerwona geba widzac jak przez telefon tlumaczy sie szefowej.


To powyzej zaczalem pisac pare dni temu ale przerwalem. Niestety od wielu miesiecy pisanie tu idzie mi opornie. Poprostu mi sie nie chce ani nie sprawia mi to juz takiej przyjemnosci. W rezultacie wiekszosc notek jest "na sile" co widac golym okiem. Ostaje na blogach glownie ze wzgledu na osoby tu poznane.. czasem mnie najdzie zeby poczytac czy pokomentowac ale generalnie to trzymam sie tego blogowiska z poczucia obowiazku i jakiegos sentymentu. W ramach rehabilitacji - za zbyt mala aktywnosc tutaj - Was troche ponudze. :P


Po tym drobym przerywniku akapitniku wracam do kolegi. Kiedys juz o nim wspomnialem. Kicha to koles zmarnowany przez zycie i to autentycznie nie ze swojej winy. Jako nastolatek musial zaczac pracowac.. jego wyksztalcenie zwie sie podstawowym (podstawowke skonczyl wieczorowo). Zwie sie Kicha co w jego wypadku nie jest pejoratywnym okresleniem tylko skrotem od inicjalow. Inteligent wsrod prostakow, prostak wsrod inteligentow. Gosc bez wyksztalcenia ktory non stop czyta i to nie jakas tam banalna lekturke. Chlonie wszystko co mu wpadnie w rece. Inteligentny, bezposredni i przesadnie szczery oraz dobry dla ludzi.  Zna go cale jego osiedle, kazdy menel czy kurewka. Niestety srodowisko osiedlowe go tylko topi w nalogu alkoholowym. Wlasnie dlatego wyciagnelismy go z kumplem z domu i przytachalismy do mnie zebym mogl mu ten detoks zrobic.

Niektorzy sie z niego smieja ale nie ma takiego co by go nie lubil.

Najgorsze to ze od kilkunastu bodaj lat zmuszony jest utrzymac siebie, mieszkanie i ojca ktory jest chory psychicznie (przynajmiej w mojej opinii). Ojciec od wieeeeelu lat bezrobotny, zywi sie w jadlodajniach, pety wygrzebuje ze smieci i ma wszystko gdzies.. czyrak na dupie synka, ktory za niego oplaca rachunki. Kicha oczywiscie tez nie ma stalej pracy (w Wawie z takim wyksztalceniem to nie sposob) ale jest "zlota raczka" i remontuje mieszkania licznym znajomym. Jak byl u mnie to nie dosc ze mi sprzatal, gotowal,  to jeszcze swiatlo naprawil (ktore nota bene zepsul inny kolega robiac z zyrandola wiatrak). W lato go zatrudnie przy kladzeniu paneli podlogowych i wymianie okien w domciu. 

Cholernie mi zalezy zeby mu pomoc. Ten gosc jest caly w bliznach bo zawsze jak lapie delirium to sie tnie albo rozwala glowa murki.. poprzednim razem przecial sobie ramie az do kosci. Nawet do lekarza nie polazl bo nie byl ubezpieczony.. wpadl do mnie caly we krwi. Nie dziwie mu sie.. ja tez czasem jestem zmeczony zyciem, a jakbym byl w jego sytuacji to bym sie cial codziennie chyba.

Teraz sie dowiedzialem, ze idiotki z OPS-u nie chcialy mu przyznac socjala i to bezpodstawnie (z tego miejsca dziekuje Tusi za doinformowanie mnie w tej kwestii). Musze cos z tym zrobic.

W sumie nie wiem po co o nim pisze.. tzn wiem, chce uczcic tego goscia jakos, bo to cholernie wartosciowy czlowiek ktory dlugo chyba juz nie pociagnie na tym swiecie. Mialem tu dac jeden z jego wierszszy ale gdzies mi wsiakly jego poezyje z dawnych lat. Jak znajde to wrzuce tu.

 

Ostatnio mialem dziwne ekscesy bedac "pod wplywem", badz na kacu. A to jakies awantury ze sklepowymi ktore dzwonily po securitate, a to pomylilem wykladowce z kolega obracajac go na krzesle i mowiac "Stary, powiedz mi kurwa na chuja ty zes robil te ksero skryptow, mamy cos z nich zrobic na prace zaliczeniowa?" "Jakie ksero?" "O przepraszam, z kims cie pomylilem" Co prawda wykladowca byl mlody, siedzial tylem przy kompie i wogole to byl w zastepstwie ale i tak byl mocno zszokowany. Tym bardziej, ze chwile pozniej (naprawde nie wiem jakim cudem) zepsulem dwa kompy w ciagu minuty. Jeden padl sam.. drugi jak chcialem wlaczyc zrobil "piiii" i tez padl. Do trzeciego wolalem nie podchodzic. Moje wyczyny powitaly salwy smiechu, a ten mlody wykladowca zaczal badac te komputery, az w koncu stwierdzil "Ja sie nie znam na komputerach, ja jestem od software'u!" i se wyszedl. Po tych wydarzeniach krzywo na mnie patrzal bo wydalem mu sie podejrzany. Smiesznie bylo.. musialem sobie zartowac i robic za idiote zeby go przekonac ze ja tego wszystkiego nie robie celowo tylko z glupoty.

Dobra, koncze ta przydluga notke.

Zwazajac na czeste zapytania "gdzie sie podziewasz" uprzedzam ze mnie troche nie bedzie, bo w czwartek jade do Madzi. No chyba ze jej bracholek uzyczy mi czasem kompa, a Magda nie dostarczy ciekawszych rozrywek. :)

 

winieta_drogowa : :
kwi 29 2004 samopomoc kolezenska
Komentarze: 14

Detoksuje wlasnie kolege w domu (od 5 dni, bylo z nim bardzo zle). Jestem zjarany na maksa i nie wiem co sie dzieje wokol mnie. Ale jedno Wam powiem: Maria KONOPNICKA, Leopold STAFF i Gunter GRASS byli bardziej zjarani, a zaszli znacznie dalej.
Ale Ewa BROWN (kochanka Hitlera) i Juliusz BROWN (przewodniczacy KRRiTv) poprostu przegieli...

I TO SIE NAZYWA WYPOSRODKOWANIE.

winieta_drogowa : :
kwi 20 2004 FASCYNACJA..
Komentarze: 22

..tylko tyle powiem. Nic innego nie przychodzi mi do glowy. Ona mnie fascynuje. Jestem zapatrzony w Nia jak w obrazek. Jak jest blisko to staje sie innym czlowiekiem. Te piekne, ufne i madre oczy mnie rozwalaja. Kiedy sie budzilem nie potrafilem przestac na nie patrzec.

Powiem to uzywajac jej frazeologii.... bylo fajnie !

 

winieta_drogowa : :
kwi 08 2004 noc świra
Komentarze: 30

Klade sie do snu. Ostatnio dosc wczesnie, bo sen przynosi ulge, a nocne siedzenie budzi dzikie instynkty. Klade sie na prawym boku, tylem do sciany. Wlaczam kasete, ktora znajduje sie w magnetofonie stojacym przy lozku. Gram w gierki na telefonie. Najpierw ukladam pasjansa, pozniej gram w cos innego, zaleznie od nastroju. Pozniej znow ukladam pasjansa. Az sie uda. Odkladam telefon. Zmieniam kasete na druga strone, bo pierwsza juz przeleciala. Odwracam sie na lewy bok, przodem do sciany. Po 5 minutach uznaje, ze muzyka przeszkadza mi w zasnieciu. Odwracam sie i sciszam. Ukladam sie znowu na lewym boku, przodem do sciany. Leze. Zaczynam miec przemyslenia natury egzystencjalnej. Niczym wybitny filozof rozmyslam nad istota zycia. Czuje sie zmeczona. Zaczyna mi byc zimno. Jesli nie mam na nogach skarpetek, wstaje i ich szukam, po czym zakladam. Wracam do lozka. Przykrywam sie koldra. Zakrywam takze glowe. Leze dalej, na lewym boku, az do momentu, gdy zaczyna mi byc duszno. Klade sie na plecach, twarza do sufitu, wyciagajac spod koldry glowe. Zmieniam kasete na pierwsza strone. Spiewam sobie w myslach. Zaczynam myslec o swojej przyszlosci. Studia, maz, praca, pieniadze, dzieci, chomik dzungarski, myszka tancerka, chomik panda, kot syjamski, legwan za 699 zl., szynszylek i rybki. Zmieniam kasete na druga strone. Przewracam sie znow na lewy bok, twarza do sciany. Zauwazam, ze w zasnieciu przeszkadza mi gumka na wlosach. Sciagam ja. Rece wkladam spowrotem pod koldre, majac swiadomosc, ze zaraz bedzie mi w nie goraco. Po 5-ciu minutach jest mi goraco w rece, wyciagam je wiec spod koldry i klade na niej, na wysokosci brzucha, ukladajac sie jednoczesnie na plecach, twarza do sufitu. Postanawiam olac wszelkie niedogodnosci i zasnac.. Jeszcze tylko maly pasjansik.. Znow sie nie udalo. To jeszcze raz. I znowu, do trzech razy sztuka. No dobra, to sie nie liczy, jeszcze raz. I tak az sie uda. Odlkadam telefon. Kaseta dawno sie skonczyla, ale juz jej nie wlaczam. Leze na plecach twarza do sufitu i zasypiam. Udalo sie..
I tylko czekam, kurwa, na dzien, gdy to wszystko odbedzie sie inaczej!

to pisalam ja. milosniczka pokemonow i innych ssakow.
m-a-g-n-a!

winieta_drogowa : :