paź 23 2003

finito


Komentarze: 16

Szukam sensu w tym wszystkim i jakos go nie dostrzegam. Staralem sie jak NIGDY ale widocznie za malo. "To juz jest koniec, nie ma juz nic, jestesmy wolni, mozemy isc". Moglbym powiedziec CHYBA koniec ale wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazuja na the end of story. Beautifull story ? Moze i tak ale bardziej pasowaloby stwierdzenie short.

O czym autor pierdoli ? No ludzie, Hollywood ! Znaczy sie milosc, uczucie, zwiazek (partnerski ? nie koniecznie) i takie tam. Tyle ze hollywodzkie produkcje - czy to wielko czy niskobudzetowe koncza sie... no jak drogie robaczki ? Kazde dziecko wie ! Happy endem. A tu dupa :/

No bo jak mowi, ze nie wie czy chce czy nie (mniejsza o pytanie ale nie chodzi o to co myslicie erotomani !) dodajac ze co za roznica, wszak jutro moze zmienic zdanie, to co to oznacza ? To oznacza ze ni chuja wafla z toksycznego zwiazku nic wyjsc nie moze. Poza tym czy jest sens kogos uszczesliwiac na sile ? Nie ma ! A czy jest sens UNIEszczesliwiac na sile kogos kogo sie kocha ? Nie ma x 10 !!! A ja sie coraz dobitniej przekonuje, ze bardzo unieszczesliwiam. Jestem takim ciezarem ze kuzwa chyba zaczne sie odchudzac, co biorac pod uwage moje gabaryty niechybnie skaze mnie na pobyt w hospicjum dla anorektykow.

A teraz rozwazmy inna kwestie drogie robaczki co mnie juz dawno nie czytaja - co mnie nie zraza o tyle ze Arystotelesa czy Platona tez nikt nie czyta co o niczym nie swiadczy, a jezeli juz, to dobrze o nich < smiech wysoce autoironiczny > - mianowicie, czy ktos kto kocha poddaje sie sceptycyzmowi ? Albo mowiac wprost - wyraza (w sposob niesamowicie dosadny i zwerbalizowany) obawy co bedzie za rok, czy ten zwiazek ma racje bytu, czy sie uda czy nie. Co wiecej na bazie tego podejmuje decyzje dotyczace kolejnego spotkania co godzine zmieniajac zdanie ? Trzy dni jej JEDNOSTRONNYCH rozwazan czy chce trwac w zwiazku czy nie i nadal bez efektu. Na nic moje deklaracje i starania, bo odleglosc, bo mama, bo UFO (lub czasopisma :D).
Zagalopowalem sie moze trochu alebowiem zasadniczo nie mam watpliwosci co do szczerosci uczuc drugiej strony. Ale czy tak sie zachowuja inne "obiekty ludzkie" ? (nie no nie spytam czy to normalne bo widac jest)

Sklaniajac sie do bardziej refleksyjnego i zarazem mniej jednostronnego spojrzenia na przedstawiona powyzej materie powiem, ze nie wierzylem w taki obrot spraw. Ja poprostu nie jestem w stanie dluzej nad soba panowac. Staram sie ale przy braku chociaz elementarnych objawow dobrej woli strony przeciwnej nie jestem zdolny nic zrobic z obecnie nastala sytuacja. Mowiac mniej technicznie a bardziej artystycznie (tak tak, rymowac tez potrafie) "bo do tanca trzeba dwojga". Poza tym nie bede sie narzucal, dla mnie tak jest tak, nie jest nie, a nie wiem nie znaczy nic czyli null. A null to sie przydaje co najwyzej przy implementowaniu baz danych ale nie w zwiazkach (chyba ze zawodowych ale na takowe jako rasowy liberal reaguje alergicznie).


PeeS: Chetnie bym sie na kims wyzyl. Kto chce zeby mu obic morde ?(UWAGA PROMOCJA - oddawanie dozwolone, a wrecz wielce wskazane).

PeeS2: Mam pytanie. Czy jezeli ktos Wam powie, ze macie debilne poczucie humoru to uznacie, to za stwierdzenie obrazliwe czy wrecz przeciwnie ? Seryjnie prosze o odpowiedz. Ja sie i tak ciesze ze mam jakiekolwiek chociaz debilne.

winieta_drogowa : :
zmieniona...
05 listopada 2003, 22:34
te...wracaj no tu! w koncu ocalony zes zostal co nie? ;]
zmieniona...
03 listopada 2003, 20:41
eeee...ja trochu nierefleksiasta...ale wszystko juz ok nieprawdaz ? MUSI BYC! bo jak nie to...to...no! (to dopiero Wam powiedzialam ale!moje drogie miski karmelowe slodkie!:D)
29 października 2003, 15:57
nikt nie może Ci odpowiedziec na pytanie czym jest"debilne poczucie humoru" jak tylko osoba,która Ci to powiedziała.poza tym mam nadzieję,że wszystko jest juz ok.i aby w Waszym domu nastała miłość :)
Letsia
26 października 2003, 15:28
LOOOOOOOOOOOOOOOOOVIIIIIII!!!!!
25 października 2003, 19:40
uuuuuu, nie dobrze. U mnie też nie dobrze, ale teraz nie czas na gadanie o sobie :) Co do poczucia humoru, to na moje oko masz świetne (jak potrafilam gadać z Tobą godzinami to chyba coś znaczy! ;) A z Madzią nie wiem co tam macie, ale widze dobrze nie jest. Zamiast mówić sobie w notce czy komentach jak jest, pogadajcie tak SZCZERZE i NA SPOKOJNIE na osobności. Założe sie że tam każde z was wiecej powie. Chyba, że nie chcecie, nie możecie or nie potraficie, wtedy dobre i to na blogu ;) Albo przemyślcie najpierw wszystko, napiszcie na spokojnie gdzies co i jak, a potem sie wymieńcie? No nie wiem...
Nie mam pojecia jak to wyglada, ale z tego co tu przeczytalam wydaje mi się ze jedno drugiego do końca nie rozumie (stąd to wszystko powyżej). W sumie to dobrze, że Madzia mówi co jej na sercu leży. I nie patrząc chwilowo na to, co to oznacza, ja bym się cieszyla, że ktos próbuje ze mną być szczery, a nie dusi wszystkiego w sobie (co czesto prowadzi do konfliktów (chodzi mi tu o
szeptem
24 października 2003, 16:43
Widocznie tak musiało być. Nie opowiadam się po żadnej ze stron. A Twoje poczucie humoru jest, tak, jak mówi Naamah - specyficzne. Ci, którzy mają rozumieć Twoje żarty, rozumieją je i są dla nich zabawne. Pozostali - cóż... Jesteśmy tylko ludźmi. Pozdrawiam i trzymaj się - poza tym moje Gg znasz, jeśli chcesz pogadać, to wiedz, że jestem...
23 października 2003, 21:40
Raz: lepiej, że mówi o swoich obawach, o swoim sceptycznym podejściu, niż gdyby miała dusić to w sobie... bo to już na pewno do niczego dobrego nie prowadzi.
Dwa: każde stwierdzenie "nie bo odległość" będę zawsze i wszędzie obalać bez litości. Bo tak też można. Ale o tym pisałam tu już kiedyś. Trzy: jeżeli chcesz się wyżyć i oddawanie naprawdę jest dozwolone, to ja się zgłaszam. Mały trening przed zimą mi potrzebny, bo całkiem obrosnę w tłuszczyk.
Cztery: nie masz debilnego poczucia humoru. Przynajmniej ja tego nie zauwazyłam, ale w sumie fakt - mało widziałam i czytałam. Już bardziej że tak powiem "specyficzne" (wbrew pozorom to jest komplement, ale udajmy, że nie)
Pięć: pozdrawiam.
23 października 2003, 20:49
:(
23 października 2003, 16:21
wiem w jakim jestes stanie (nie koniecznie ostatnio) wiec sie nie odniose do niczego, bo wiem jak na to zareagujesz; a to co nazwalas zartem bylo smutna rzeczywistoscia w ktorej nic zabawnego nie bylo; z Bogiem
23 października 2003, 13:21
zauwaz cos Erni. nie potrafisz przyznac sie, ze tez ponosisz wine za to wszystko. w poprzedniej notce napisales ze chce Cie rzucic. zapomniales o tym, ze mialam powod. a zapewniam Cie ze kazda dziewczyna w takiej sytuacji wahalaby sie. ale niewazne. wywlekac tego nie bede. dalej. to ze jutro moge zmienic zdanie to byla ironia do twojego wczesniejszego stwierdzenia. a co do poczucia humoru.. najpierw powiedzialam Ci ze ranisz mnie swoimi zartami. gdy robiles to dalej, nie wytrzymalam.
do niczego wiecej sie nie odniose, wiesz w jakim jestem ostatnio stanie, mogles mi troche odpuscic.
'za oko oko, zab za zab. nikt mi nie zajrzy w duszy glab..'
BanShee
23 października 2003, 12:17
ekhem... 1. tak, każdy chyba ma obawy wchodząc w związek (typu: co będzie za rok,lub co będzie jak odkryje, że nie jestem dziewcią, lub co będzie gdy meteor spadnie mu na głowe...lub czasopisma...) 2. tylko bajki (czyli czysta fantazja) koncza się hapi endem nie wiedziałeś? 3. mojego poczucia nikt nie łapie, z dowcipów nikt sie nie śmieje... poczucie humoru nie moze być debilne, poprostu jest niezrozumiałe... (i mów sobie tak dalej...:) 4. dobra, styknie tego komenta
BłękitnaG.
23 października 2003, 09:00
lepiej debilne niż czarne
elka
23 października 2003, 08:25
to bylo pytanie retoryczne ? dzieciaku jak cie kocha jak nawet nie wie czy chce byc z toba (o ile dobrze zrozumialam), aty wogole masz cos do powiedzenia ? badz mezczyzna nie daj soba pomiatac
nie_taka_zla
23 października 2003, 07:26
Hm...chyba gorsze bylo by stwierdzenie ze go wcale nie masz...
23 października 2003, 06:59
winiet no co ty....:((((((((

Dodaj komentarz